W Carlow odbyła się „godna, chrześcijańska msza pogrzebowa” i pochówek 66-letniego Peadera Doyle’a.
Jak podaje Irish Times, ciało Peadera zostało użyte przy próbie odbioru świadczenia emerytalnego w urzędzie pocztowym.
Doyle, był samotnym, „cichym, ale porządnym człowiekiem”. Podczas mszy żałobnej nie było żadnej wzmianki o dziwacznych okolicznościach, w jakich odkryto jego śmierć.
W piątek 21 stycznia, około godziny 11, Peader Doyle pojawił sie w Urzędzie Pocztowym Hosey na Staplestown Road w Carlow trzymany przez dwóch mężczyzn domagających się wypłaty jego emerytury.
Dziwne zachowanie przy okienku wzbudziło podejrzenie pracownika An Post. W rezultacie doprowadziło do tego, że mężczyźni upuścili ciało pana Doyle’a. Na miejsce zdarzenia natychmiast wezwano policję i służby ratunkowe, niestety okazało się, że pan Doyle nie żyje.
Mężczyźni opuścili miejsce zdarzenia, porzucając zwłoki pana Doyle’a.
Msza żałobna
W trakcie mszy pogrzebowej siostrzenica pana Doyle’a, Charmaine Dowling, złożyła hołd mężczyźnie, który był bardzo szanowany w kręgu rodziny Doyle’ów.
Charmaine powiedziała, że Peader traktował wszystkich swoich siostrzeńców i siostrzenice jak własne dzieci.
Przypomniała że, jej wujek Peader pracował jako dozorca, kelner i malarz. Potrafił też cytować Szekspira.
Po śmierci ojca Patricka, Peder opiekował się swoją matką Annie „z niezrównaną czułością”.
Po mszy Peader został pochowany na cmentarzu Mariackim w Carlow.
Dziwne wydarzenia w Carlow odbiły sie szerokim echem w wiadomościach lokalnych, krajowych, a nawet przykuły uwagę mediów międzynarodowych.
Zeznania
Sekcja zwłok pana Doyle’a nie mogła określić dokładnego czasu zgonu.
Oznacza to, że niemożliwe będzie ustalenie medyczne, czy pan Doyle zmarł w swoim domu, w drodze na pocztę czy na miejscu. Przede wszystkim dlatego, że wszystkie te zdarzenia miały miejsce w ciągu kilku minut.
Obaj mężczyźni, którzy byli z nim obecni w urzędzie pocztowym, byli mu znani.
Jeden z nich dobrowolnie udał się na posterunek Carlow Garda, aby złożyć zeznania. Powiedział funkcjonariuszom, że pan Doyle żył, kiedy wychodzili z domu, a tuż przed wyjściem napili się wody.
Źródła Gardy powiedziały, że w dochodzeniu próbowano ustalić, kiedy i gdzie zmarł pan Doyle. Jak również odpowiedzieć na pytania, czy jego ciało było źle traktowane i czy podjęto próbę nieuczciwego pobrania jego emerytury.
Obecnie poszukiwane są zapisy z kamer na trasie z domu pana Doyle’a do urzędu pocztowego. To powinno pomóc w ustaleniu, czy był on niesiony lub przytrzymwane przez całą drogę, czy też był w stanie przejść sam 500-metrowy drogę na pocztę.